Anna Lachnik


Anna Lachnik, córka Władysława i Anny zdomu Myśliwiec, urodziła się w1939roku w Słomnikach. Od dzieciństwa związana jest z Kielecczyzną, gdzie ukończyła Szkołę Podstwową w Sukowie i Średnie Studium Zawodowe w Kielcach.
Tomik poezji Z uśmiechem i łzą jest debiutem książkowym autorki. Zamieszczone w nim utwory są bardzo reprezentatywne dla jej myśli o życiu i drugim człowieku, jego doświadczeniach, potrzebach i oczekiwaniach.(...) Oczywiście, życie widziane oczami Anny Lachnik nie jest arkadią nawet dość dalekie od niej, nierzadko jest przyczyną tytułowej łzy. Najbardziej doskwiera w nim samotność, brak drugiego człowieka i miłości. Często wypełnione jest ono trudnym wędrowaniem. To nie znaczy, że tylko smutek i przemijalność życia, uzmysławiana przez zegar, składa się na niego.Mimo wszystko nierzadko pojawia się w nim uśmiech, szczególnie widoczny w przypadku wierszy ostatniej części tomu - Bałwanki, a z nim delikatna ironia.
Trudne doświadczenia człowieka często prowadzą do Boga. Tak też jest w wielu wierszach Anny Lachnik. Pośrednikiem w drodze do Jezusa jest Ojciec Święty- Jan Paweł II(...)szczerość wypowiedzi, jej prostota może urzekać czytelnika. Z prostotą myśli idzie w parze prostota języka, niemal jego surowość, ucieczka od wieloznacznych metafor, wyszukanych porównań, wymyślnych środków stylistycznych.
Tomik Z uśmiechem i łzą może zyskać uznanie szerokiego kręgu czytelniczego.
( Z posłowia Stanisława Rogali)



Z tomiku " Z uśmiechem i łzą"
Przemijanie

Stworzyciel Świata
Istnienia ludzkie
Niczym książki
Ułożył na półkach
Wszstko tu znajdziesz
Jest zapisane

W mgnieniu oka
Zapełniają się
Kartki codzienności

Życie przemija
Czasu nie zatrzymasz
Wszystko zostawisz potomnym


Oni osądzą
Na której półce
Książką pozostaniesz
Może czytać Cię będą
W milczeniu
Z pochyloną głową
Oddając szacunek mądrości

To potrafią tylko artyści

Jak zatrzymać wiosnę
W pączkach zieleni
By trwała wiecznie

Jej świeży zapach
Ni tęczy kolorów
I radość codzienną

Na płótnie oddana
Nie odejdzie nigdy
Natchnieniem malowana

W historii ludzkości
Wiosnę wieczną uczynili
Jedynie artyści

Wspomnienia

Czy pamiętasz
Blask księżyca
Nad wody błękitem
Ciepło rąk
Usta utulone pocałunkiem
Bicie serca w ciszy

Teraz jesteś sam
To boli
Dzień równy nocy
Wyciszony
Czas młodości

Młodość zakwita
Jak kwiat paproci
I w jedną noc spada
Jak gwiazda

Gdyby tak można było
Uchwycić
Zatrzymać
Wciąż świeżą
Pachnącą
Piękność...odchodzącą

Szczęście

Szczęśliwi czasu nie liczą
- prawi stare przysłowie


Cieszą się światem
Sięgają szczytów
Ich szczęście ma uśmiech
I błysk w oku
Ptakiem wzlatuje
Do serca tuli dłoń
Policzek muska skrycie
Rumieńcem radości rozkwita

Każdy może je schwytać

Kobieta

Kiedy dorasta
Jest jak kwiat konwalii


Leczczas konwalii się kończy
Choć taka piękna i biała
Płatki opadają
Tylko listki zielone
Nie chcą usychać


Ostrożnie mnie dotykaj
Wciąż jeszcze jestem kwiatem

Szczęśliwa Matka

Gdyby można zatrzymać
Szczęścia chwilę
Znów mieć blisko serca
Dziecko swoje
Karmić piersią
Patrzeć jak mleko
Spływa mu po twarzy
Czuć dotyk rąk bezradnych

By uśmiech był spełnieniem
Głodnego dziecka
Twoja matka zawsze
Karmić będzie Ciebie

Powracająca pamięć


Błogosławione paciorki różańca
Rozdałeś Ojcze Święy
Rozmodlona ludzkość
Powraca pamięcią do Ciebie
Jesteś naszym Ojcem
Wierzymy, że w niebie
Wstawiasz się za nami
Staramy się chodzić Twoimi drogami
Mądrość Twą zachowując na zawsze

Spacer po Kielcach

Pędzla dotykiem
Utrwalam naturę


W kolorach kwiatów
Lśnią skwery deptaków


W słońca uśmiechu
Koję zmęczenie


Zameczek wiekowy
Muzyką rozbrzmiewa


Ukołysana melodii słowami
Zamykam oczy


Miasto jest moje

Pielgrzym

Bądź pozdrowiony
Pielgrzymie naszych czasów
Przemierzałeś świat
Przynosząc wiarę, miłość, nadzieję
W witrynach okien jak gołąb
Ręce unosiłeś podobne do skrzydeł
Ogarniałeś wszystkich
Przytulałeś do serca
Choć sił Ci brakowało
Wymawiałeś słowa natchnione od Boga
Słuchaliśmy w pokorze
Naszym pasterzem będziesz
Zawsze na naszej ziemi
W podzięce za trud Twój oddany
Dziś wszyscy Ci pokłon składamy

Czas na bałwanki


Bałwanku, bałwanku
Nie ma duszy w tobie
Zamiast oczu dwa węgielki
Z miotły ręce obie


Gdyby ci tak można było
Rozum w głowę włożyć
Wszyscy by zmienili
Zabawne przysłowie

Świerszcz za kominem


Świerszcz za kominem
To wspomnienie
Dawnych lat
Świec dymiących cienie
W błogiej ciszy
Ciepło matczynych rąk
Nauka pacierza przy kominku
Ukołysanie do snu


Muzyka świerszcza
To opowiadanie
Dla dzisiejszych czasów


Różne odcienie uczuć
(recenzja)

Debiutancki tomik Anny Lachnik, poetki urodzonej w 1939r w Słomnikach, od dzieciństwa związanej z Kielecczyzną, w przeważającej części traktujeo przemijaniu, negatywnych skutkach upływającego czasu, pozostawiającego zawsze poczucie jakiegoś "braku".
Podmiot liryczny nadaje mu różne imiona (brak miłości, drugiego człowieka), dotyka go raniąc się przy tym boleśnie, jednocześnie szukając wśród pokładów cierpienia i wszechogarniającej samotności antidotum na bolączki duszy.Przed śmiercią szuka schronienia na kartach dzieł poetów: Gdy jak pyłek zdmuchnięty/ Ulecę w błękitu przestrzenie/ Może pozostanę/ ( ... ) Twórczość nie umiera; radosne chwile i piękno przyrody zatrzymuje na zawsze pod pędzlem artystów: Na płótnie oddana/ Nie odejdzie nigdy/ Natchnieniem malowana. Wśród ciemnych barw "jesieni życia", błyskają też raz po raz jaśniejsze barwy, dzięki pogodnemu przeżywaniu starości, umiejętności kontemplacji piękna zewnętrznego i chwilom refleksji nad tym co już przeminęło, ale mocnym piętnem odcisnęło się w sercu: Czy pamiętasz/ (. .. ) Ciepło rąk/ Usta utulone pocałunkiem/ Bicie serca w ciszy. Kolejne wersy stanowią wzruszającą retrospekcyjną wycieczkę poza tu i teraz, łączą się w błogosławione paciorki różańca, które przesuwa w dłoni człowiek doświadczony już przez życie, mówiąc do Ojca Swiętego: Wierzymy, że w niebie/ \\Wstawiasz się za nami. To właśnie wiara jest następnym, mocnym fundamentem dla podmiotu, pozwalająca zwracać się w chwilach trudnych do Ojca. Jest to religijność na pewno nie dewocyjna, ale szczera do bólu, o czym świadczą choćby takie słowa: Jezu nasz Panie/ Mieliśmy czuwać/ Lecz sen nas zmorzył i dalej: Uśpiona wiara/ Niewiele warta.

Druga część tomiku zatytułowana "Do sztambucha przyjaciół" jest zdecydowanie lepsza pod względem technicznym od pierwszej. I nie chodzi tu na pewno o tematykę, ale dobór środków artystycznego wyrazu, i wyjątkowy klimat tych liryków, napisanych z konceptem i wyczuciem. Każdy z nich jest komuś dedykowany i stanowi dowód prawdziwej przyjaźni, sądząc po zwerbalizowanych w nich uczuciach. Jednym słowem, tych kilka tekstów tworzy niezwykle ciepłą laurkę, którą "ja" liryczne podaruje "Komuś" ale przedtem przewiąże ją ( ... ) wstążką czerwieni/ W dowód miłości przyjaźni nadziei.

Tomik poezji Anny Lachnik jest napisany prostym językiem, bez wyszukanego słownictwa i wszelkich ozdobników. Większość wierszy przeczyta się raz, bez ochoty powrotu, jednakże można wyłuskać kilka perełek, stanowiących o wartości tego zbiorku. One na pewno zostaną na długo w pamięci, i będzie można czytać je w długie jesienne wieczory z "uśmiechem i łzą" naprzemiennie - w zależności od samopoczucia .

Anna Nogaj (TERAZ nr10(82), październik 2010)